Nic nowego od czasu ostatniej aktualizacji.
Dlaczego zjadłeś mi mojego
Amerykańskiego składaka?
Nie mam na czym teraz jeździć
Więc muszę zaraz lecieć w kosmos
W kosmosie nie mają rowerów
Ale nikt tam się tym nie przejmuje
Zostanę tam trochę dłużej i będę
Się domagał biletów na pływalnię
Zbudujcie pływalnię w kosmosie
Nieważkość jest przyczyną stresu
Pływanie jest o wiele bardziej naturalne
Łatwiej będzie się nam przyzwyczaić
Zbudujcie pływalnię w kosmosie
Rozdajcie darmowe bilety
Lecz nie dziwcie się że nikt tam nie przychodzi
Bo nie zamontowaliście klamki
A klamka w kosmosie jest ważna
To podstawowe narzędzie do wszystkiego
Ustępuje miejsca tylko taśmie izolacyjnej
I młotkowi zrobionemu z kawałka czegoś
Mam młotek i kawałek czegoś
Brakuje mi już tylko składaka
Więc chwytam młotek taśmę oraz klamkę
I walę nimi gdzie popadnie
Tym sposobem powstaje pierwszy w świecie
Stworzony moją ręką rower
Jest mały i koślawy oraz brzydki
Mimo to spróbuję na nim jeździć
Gdy siadam odpada piąta szprycha
Robię z niej wyłącznik do dynamo
I dziwię się dlaczego tu tak ciemno
Obiecaliście mi świetlaną przyszłość
Nie ma miejsca w kosmosie dla ciemniaków
Więc zaraz wypędzą mnie na ziemię
Odnajdę cię tam pożeraczu składaków
I pokażę ci potwora którego stworzyłem
Gdy z wrażenia opadnie ci szczęka
Wyrwę z niej swojego składaka
Pogryzionego i przypalonego kwasem żołądkowym
Ale wciąż zdatnego do jazdy
A jazda na nim nie jest łatwa
Bo żadna część już nie jest tym czym była
Lecz jestem szczęśliwym składakarzem
Ocaliłem rower przed pożarciem